poniedziałek, 31 grudnia 2012

#1 Imagin Niall cz. 1








Wstałaś rano i okropnie się czułaś miałaś zawroty głowy, nie spałaś całą noc. Rodzice nawet nie chcieli cię słuchać. Nie chciałaś już z nimi walczyć, bezsilnie poszłaś do szkoły. Twój stan zdrowia pogarszał się co raz bardziej, aż w końcu straciłaś przytomność. Nie wiedzialaś co się stało, miałaś rozcięty brzuch i pokaleczone nogi. Gdy się obudziłaś leżałaś już w szpitalu, ledwo co przejrzałaś na oczy. Twoja matka powiedziała co się stało, ale prawie nic nie zrozumiałaś, przez oczy przeleciało ci kilka kresek i zasnęłaś. Przez kilka dni nie ruszałaś się z łóżka prawie nie jadłaś i nie piłaś. Kiedy doszłaś do siebie dowiedziałaś się, że jeśli ktoś nie dostarczy Ci krwi, to umrzesz. Zostało mało czasu, ale nikt nie był chętny. Pewnego dnia do szpitala trafił znany dziennikarz i chciał z Tobą porozmawiać. Powiedział że nie długo możesz umrzeć i zapytał się Ciebie, jakie jest twoje ostatnie życzenie. Z niepewnością w głosie odpowiedziałaś:
- Zobaczyć ONE DIRECTION.
Dziennikarz nie odpowiedział, wyszedł z sali. Wiedziałaś że nie ma nadziei. Byłaś coraz słabsza przenieśli cię do Wielkiej Brytanii, z nadzieją że tam znajdzie się dawca. Po kilku dniach, kiedy oswoiłaś się z nowym otoczeniem, twoi rodzice powiedzieli żebyś przebrała się w normalne ubranie i leżała w łóżku. Nie byłaś chętna, mogłaś cały dzień siedzieć w piżamach, źle się czułaś. Spełniłaś prośbę rodziców i spokojnie oglądałaś sobie gazetkę gdy nagle... ~

Do sali weszło pięciu przystojnych chłopców, Na czele Niall, za nim Zayn a reszta chciała przejść przez drzwi we trójkę jednocześnie, ale skończyło to się upadkiem. Przez dłuższy czas nie mogłaś wypowiedzieć słowa, zapanowała cisza gdy nagle Nialler powiedział „Hello” Podeszłaś do niego, zaczęłaś płakać, przytulił Cię. Jednak coś poszło nie tak, Osłabłaś w ramionach Horana. Na szczęście to były tylko emocje. Leżałaś w łóżku a wszyscy chłopcy dookoła Ciebie. Opowiedziałaś im o swojej historii i jak bardzo chciałabyś być zdrowa w końcu skończyć szkołę i zacząć normalne życie. Chłopcy wzruszyli się, a najbardziej Niall. Bez słowa wyszedł z sali i długo rozmawiał z lekarzem. Reszta zespołu powiedziała że Niall czasem tak ma, nie wierzyłaś im, ale kontynuowałaś swoją historię. Zanocowali tu, bo stwierdzili że będziesz samotna. Bardzo się z tego ucieszyłaś. Niall wróciłaś szczęśliwy i kupił nam coś do jedzenia (sobie kurczaki z Nando's) Miałaś chęć zadawania mu miliona pytań, gdzie był, czemu wyszedł, ale zostawiłaś to. Wieczorem wymyślili amatorską piosenkę, przy której świetnie się bawiłaś, obejrzeliście mecz, posiedzieliście na twitterze, a Zayn nawet dodał zdjęcie z tobą i z zespołem. W ogóle zapomniałaś o chorobie i o tym że są sławni i zapomną o Tobie. Bawiliście się świetnie. Po chwili chłopcy zaczęli zasypiać, kiedy ty miałaś mnóstwo energii. Zrobiło Ci się przykro. Gdy wtedy zauważyłaś, że Niall nad czymś myśli, i nie ma ochoty spać. Kiedy wszyscy usnęli zapytałaś go czemu jeszcze nie śpi. On podszedł do Ciebie i powiedział:
To miała być niespodzianka, lecz nie umiem dochować tajemnicy. Zostanę dawcą, zrobiłem badania, mamy taką samą grupę krwi. Bez namysłu rzuciłaś się mu na szyję. On również się ucieszył. Całą noc rozmawialiście, dał ci swój numer, ty obiecałaś że nikomu go nie dasz i zapiszesz go pod nazwą „Marker” żeby nikt się nie domyślił. Nadszedł ranek, padałaś z nóg, lecz Niall wiąż nad Tobą czuwał. Wiedziałaś, że chłopcy zaraz pojadą, Niall odda krew, i nie będzie miał czasu na odwiedziny. Okazało się, że jest inaczej, Niall powiedział chłopakom, a oni powiedzieli że będą tu czuwać, aż nie wyjdziesz ze szpitala. Byłaś uradowana, rzucałaś się wszystkim na szyje. Kiedy już wszystkich wyściskałaś (łącznie z Niallem) uśmiechnęłaś się wdzięcznie do swojego dawcy. Mijały dni, kiedy w końcu nadszedł zabieg. Wszyscy cierpliwie czekali aż znów cię zobaczą, całą i zdrową. Wszystko poszło zgodnie z planem. Teraz również Niall musiał posiedzieć w szpitalu, bo stracił dużo krwi. Nadszedł dzień, kiedy każdy poszedł w swoją stronę. Było Ci smutno, płakałaś razem z nimi, a również byłaś uradowana, bo twoje życie zostało uratowane przez takiego wspaniałego człowieka. Obiecaliście sobie wszyscy, że będziecie w stałym kontakcie. Nikomu nie mówiłaś o swojej przygodzie. Znalazłaś dom, w którym mieszkał dziennikarz i dziękowałaś mu, bo również dzięki niemu zostałaś uratowana. Skończyłaś szkołę. Wyjechałaś z Polski i zamieszkałaś w UK. Nadszedł okres świąteczny, jak również urodziny Louis'ego. Chłopcy z 1D kłócili się kto do Ciebie zadzwoni żeby Cię zaprosić, a na czele stał Niall, bo tylko on miał twój numer. Wypadło na Louisa, bo przecież to były jego urodziny. Leżałaś na łóżku i czytałaś książkę. Nagle zadzwonił dzwonek „ Little Things” dzwonił „Marker” nie miałaś pojęcia kto to jest, odebrałaś. Kiedy usłyszałaś głos Louisa myślałaś że zemdlejesz, i znów trafisz do szpitala. Byłaś pewna, że o Tobie zapomnieli, że to był koniec. Jeszcze bardziej się wzruszyłaś gdy zostałaś oficjalnie zaproszona na imprezę urodzinową. Mieli po Ciebie przyjechać punktualnie o 20.00. Ubrałaś się mniej więcej tak: http://nokautimg3.pl/p-2d-5d-2d5d8af5ee225fb130a7b629891d02f4500x500/stylowa-blekitna-sukieneczka-midi-z-rekawkiem-3-4.jpg chciałaś być elegancka ale na luzie. Na to założyłaś gruby płaszcz, chociaż wiedziałaś że zmarzniesz. Louis był ubrany podobnie jak ty (czyli elegancko ale na luzie) i reszta chłopców też. Weszłaś do limuzyny i wszystkich uściskałaś. Zaczęli zadawać Ci mnóstwo pytań. Niall przez pewien czas patrzył ci głęboko w oczy. Dojechaliście na miejsce. To była wielka rezydencja. Zawstydziłaś się gdy Zayn szedł z Perrie, Harry z Taylor (hejty dozwolone), Louis z El a Liam z Danielle. Został tylko Niall zaśmialiście się i poszliście. Na imprezie było wspaniale. O dziwo chłopcy nie wypili zbyt dużo, specjalnie na twoją prośbę. Wszyscy uważali że ty i Niall to para. Chciałaś wrócić sama, ale chłopcy powiedzieli że odprowadzą Cię spacerem. Było Ci strasznie zimno. Płaszcz nic Ci nie dawał. Chłopcy zobaczyli to, zdjęli z siebie swoje kurtki i narzucili na ciebie, nadal czułaś lekki chłód, kiedy Niall przytulił Cię i powiedział że teraz będzie Ci ciepło. Poczułaś coś więcej niż przyjaźń. Wiedziałaś że on do Ciebie tego nie czuje. Postanowiłaś rozkoszować się chwilą. Ponieważ mieszkałaś sama, było ci głupio wrócić tak do domu, ale nie wiedziałaś co masz zrobić, wchodziłaś po schodach, już otworzyłaś drzwi, kiedy Zayn podbiegł i powiedział:
Masz gorączkę. Zostajemy u Ciebie.
Zgodzili się, i nawet nie zapytali się Ciebie o zgodę, lecz byłaś uradowana, że 1D znowu będzie nad tobą czuwać. Rozchorowałaś się. Byłaś zła bo miałaś lecieć do polski. Każdy z członków zespołu mieli jechać do swoich rodzin. Ale zostali przy Tobie i byłaś im wdzięczna.
Na boże narodzenie Harry rządził kuchnią. Kazali Ci leżeć w łóżku. Miałaś niezły ubaw kiedy patrzyłaś jak Hazza wszystkim rozkazuje, a sam nie wie gdzie co jest, bo jest tu po raz pierwszy. Wkurzało cię to że nie mogłaś pomóc. Wieczorem wszyscy zjedliście obiad, wczoraj nie mieliście czasu dać sobie prezentu więc chłopcy od razu wymyślili że będziesz szczęśliwa gdy coś dostaniesz. Było ci głupio. Dostałaś od nich figurkę aniołka całą popisaną w ich podpisy. Dziwnie było spędzać tak święta, jadłaś z One Direction, na kanapie, bo chłopcy stwierdzili że tak będzie lepiej. Oglądaliście komedię. Kiedy wszyscy już zjedli, powiedziałaś że posprzątasz, wtedy wszyscy chórem krzyknęli 'NIE'. Byłaś na nich zła. ~
Było już po świętach i byłaś już prawie zdrowa, to była ostatnia noc noclegu chłopców. Wszyscy już spali oprócz Ciebie i Niallera, jak zwykle. Położył się obok Ciebie i powiedział że przez ten czas, poczuł silną więź między wami, i nie chce żebyście znowu o sobie zapomnieli. Odpowiedziałaś podobnie. Wtuliłaś się w jego ramię i rozmawialiście co można zrobić żeby chłopcy zostali tutaj...


To jest część pierwsza.... Dopiero zaczynam, mam nadzieję że się podoba. Czemu Niall? Bo to mój ulubieniec, tak samo jak Zayn. (Pozdrowienia dla wszystkich Malikovych i mojej sąsiadki) Zayna też będą. Pod każdym postem będę się podpisywać

                                          // Mrs Horan.